Tłumaczenia w kontekście hasła "patrzy na kogoś" z polskiego na angielski od Reverso Context: Każdy patrzy na kogoś innego i wiesz co oni myślą. a według mnie jest to tylko przeczucie które raz się sprawdza a raz nie. w rzeczywistości o wiele więcej razy w takich przypadkach nikt sie na nas nie patrzy, ale my zapamietujemy tylko te w ktorych mielismy racje. to tak jakbys mowil mam przeczucie ze wygram w totka i wygrasz powiedzmy za 10 razem i co, przy kolegach powiesz a nei mowilem ale o pozostalych 9 nieudanych probach nic nie Natalia Siwiec zasiadła w czwartek, 12.07.2012, na kanapie programu PYTANIE NA ŚNIADANIE. MISS EURO 2012 opowiedziała o największych błędach, jakie popełniają mężczyźni podrywając Nie lubię jak rodzice stoją nade mna kiedy korzystam z komputera. 3,707 likes. kontakt.fejsik@gmail.com. Nie lubię jak ktoś patrzy, gdy robię LOLS.pl to portal zawierający zabawne obrazki, humor, kawały, dowcipy, śmieszne filmiki oraz memy. Czy potrafisz wyczuć, że ktoś na Ciebie patrzy? 2016-09-03 00:19:14; Umiesz wyczuć, czy ktoś kłamie w rozmowie z tobą? 2012-03-15 18:39:20; Umiesz wyczuć,że ktoś ma "to coś" tylko gdy na niego/nią patrzysz lub obserwujesz jak się zachowuje/co mówi? 2017-07-18 18:27:27; Potraficie wyczuć kłamstwo? 2009-07-07 13:38:34; Bardziej na Dlaczego pies patrzy na właściciela? Maślane oczy W większości przypadków pies patrzy się na człowieka, kiedy czegoś potrzebuje. Może to być jedzona przez daną osobę kanapka, porcja pieszczot lub chwila wspólnej zabawy. Maślane, proszące oczy mogą także oznaczać potrzebę wyjścia za potrzebą. myślę, że zależy to od tego w jaki sposób ktos patrzy np. gdy ktos się gapi bezustannie i "się ślini" to jest oblesne i ogólnie wkurzające, ale myslę, że małe "niezauważalne" spojrzenie jest w porządku, w końcu jak ktos ma dekold to chyba chce cos pokazać, a poza tym to główny atut kobiecości więc nie ma się co dziwić Jeśli mężczyzna nienawidzi tańca, a kobiecie marzy się tańczenie z nim salsy, bardzo możliwe, że mężczyzna odrzuci tę propozycję. Wtedy trzeba pomyśleć, jak byśmy się czuli, gdyby ktoś nas do czegoś zmusił. Należy pamiętać, że interes własny w partnerstwie nie oznacza braku miłości czy wzajemnego szacunku. Gość gość. Goście. Napisano Lipiec 11, 2015. My mamy dwie łazienki. Na górzę prysznic i kibelek razem, na dole to samo plus kibelek osobno a korzystamy tylko z tej na górze. I tam rano EuyvS. Kiedy życie nie toczy się w czterech ścianach, trzeba wyglądać przez okno. Poduszka na parapet, łokcie na poduszkę i już można uczestniczyć w życiu ulicy. Godzinami... fot. autorkaW Centrum Bydgoszczy nie ma ogródków, a balkonów jest niewiele. Zostają tylko okna. Łyk świeżego powietrza. Odwrócenie się tyłem do pamiątek rodzinnych i spojrzenie na uliczny tłum. Poduszka na parapet, łokcie na poduszkę i już można uczestniczyć w życiu ulicy. Godzinami. Pani Maria ma nawet specjalną poduszkę okienną. - Mięciutka jest i się nie brudzi - zachwala. Razem z nią na wielkim pasiastym piernacie wygrzewa się kot. A właściwie kotka. Muszka. - Bo bardzo lubi łapać muchy - wyjaśnia pani Maria. Jedna z tych, które godzinami obserwują cudze życie z wysokości drugiego piętra kamienicy na bydgoskim Bocianowie. Okienna rzeczywistośćTu siedzą w oknach wszyscy. Jedni na chwilę. Inni pół dnia. Każdy te posiedzenia traktuje w inny sposób. Dla każdego wychylanie się za parapet czemu innemu służy. Mężczyźni zazwyczaj wykukują z okien, by zapalić papierosa. Nie chcą, by smród dymu roznosił się po mieszkaniu. To żony są winne. Zmuszają ich - deszcz czy śnieg - do puszczania dymka na ulicę. - Stanę w oknie, na dzielnicę popatrzę. Może kogo znajomego zauważę, pogadam - mówi pan Marian. - Od trzydziestu lat tu mieszkam i zawsze kogoś na rozmowę zaczepię. W końcu mogę do innych twarz otworzyć, a nie tylko na ślubną patrzeć i jej słuchać. Młodzi "okienkowcy" traktują wychylenie przez parapet, jak specjalną komunikację ze światem zewnętrznym. Ot, tak gwałtownie otworzyć okno i sprawdzić, czy nikt znajomy czasem się po okolicy nie kręci. Patrzeć, jak inni żyjąPani Maria to co innego. Patrzenie przez okno wymaga celebracji. Spokojnie ogląda swój ulubiony serial po śniadaniu. Daje kotu jeść i obie najedzone zasiadają w oknie. Pani Maria patrzy. Kot śpi. - Przecież nikomu krzywdy nie robię patrzeniem. Uroków nie rzucam. Każdy może posiedzieć w oknie. Bo gdzie mam siedzieć? Sama jestem. Z telewizorem nie pogadam. Do parku na ławkę nie pójdę, bo chodzić mi trudno. Jak bym miała balkon, to bym się tam wietrzyła, a tak... Pani Maria patrzy. - Kobiety chodzą z brzuchami, potem z wózkami, przychodzi czas na prowadzenie dzieci do szkoły, a potem to z niejednego łobuz wyrasta. Widzę takich, co pamiętam, jak ich matki w ciąży chodziły. Raz jeden taki okradł kobietę na ulicy. Ją znałam i jego też. Na policję z tym nie poszłam, ale sąsiadce powiedziałam, bo znała tego młodego. Ta poszła do ich rodziców i wszystko wygadała. Młody dostał od ojca lanie. Chyba mu na dobre to poszło, bo teraz widzę, że do rodziców dobrym samochodem przyjeżdża. Z żoną. Ładną taką. Pani Maria też ładna była. Jak się przyjrzeć to za jej plecami wisi portret z lat młodości. Czarne, kręcone włosy. Mocne brwi. Urodę zabrały lata, choroby i mąż. - Świętej pamięci już jest, a o umarłych źle się nie mówi - ucina. "Na dzielnicy" mieszka od lat pięćdziesiątych. - Widziałam, jak tu wszystko zniszczone było, jak próbowali remontować i jak się potem znowu wszystko zaczynało sypać. Teraz, pani patrzy, na te odnowione kamienice. Kilka na całą Pomorską. Bieda tu mieszka. Ludzie pracy nie mają, to i hołota się z nich robi. Nic nie poradzisz człowieku. Piją, żony biją, o dzieciaki nie dbają. Syn po ojcu pijaństwo dziedziczy. Pracy nie szuka, bo gdzie ją znaleźć? Ja tu na poziomie jestem, bo stały dochód mam. Rentę małą, ale dla mnie wystarczy. Jem jak ptaszek, lekarstw jeszcze za dużo nie potrzebuję. Dzieci nie miałam, to i na nie muszę wydawać. Tylko na trumnę uzbierać...I co sąsiedzi powiedzą?(fot. fot. autorka)Kiedy życie już nie toczy się w czterech ścianach, trzeba wyglądać przez okno. Tam jest prawdziwe życie. Nie takie filmowe, serialowe, nie kościelne, nie przychodniowe. Prawdziwe. Pani Halina za każdym razem, gdy otworzy okno, ma inny spektakl przed oczyma. Nowi ludzie, inaczej ubrani, z głowami pełnymi swoich myśli. U niej zawsze czyste firanki, bo sąsiadka z naprzeciwka też lubi w oknie siedzieć i ludziom do mieszkania zaglądać. Zaraz by rozklepała, że u Haliny brudno. Więc Halina okno często myje i pucuje parapet. - Poduszka się brudzi, te samochody to tyle kurzu dają, że w głowie się nie mieści. Kiedyś to tyle ich na naszej ulicy nie było. A teraz, aż głowa boli od hałasu. Halina wygląda przez okno elegancko. Zawsze uczesana. Nigdy w szlafroku. Nie wychyla się jak sąsiadka z naprzeciwka. - Aż się boję, że kiedyś wypadnie, tak ludziom do toreb zagląda. A ona, Halina nie tak, tylko dyskretnie. Nawet nie po to, żeby ludziom w twarze popatrzeć. - Zapatrzę się w jeden punkt i tak odpoczywam. O niczym nie poduszkę, żeby parapet w łokcie nie parzył, odwraca się do swoich domowych spraw tyłem i patrzy. - Takie sobie przerwy od domu robię. To przecież nie wstyd. Bo co taka stara kobieta ma robić? Telenowele w kółko oglądać? Moja koleżanka to się od tego uzależniła. Przerwy to sobie tylko na jedzenie robi. Radia Maryja słuchać? Czym się zająć? W domu posprzątane. Sama jestem to i kto brudzić ma? A tak stanę sobie i trochę mi kręgosłup od siedzenia odpocznie - śmieje się, a w oczach widać iskierki. Ma młode oczy, choć twarz poorana zmarszczkami. - Mówią, że każdy może napisać o swoim życiu książkę. Mojej opowieści, to może by na chudy kajecik wystarczyło. Taki szesnastokartkowy. Jest sama w dużym mieszkaniu. Kiedyś tu tętniło życie. Mąż, syn, córka. Syn odszedł najszybciej; zginął w wypadku samochodowym. Mąż zmarł dwa lata temu. Córka poszła "na swoje". Odwiedza ją tylko w niedzielę. - Ze swoją rodziną wpada na obiad. Czasami staję z nią w oknie i wtedy sobie tam opowiadamy takie babskie sprawy, żeby jej mąż nie słyszał. Tak się razem wietrzymy. Za plecami mają zdjęcie ślubne Haliny z mężem. - Tak ładna jak tu, to ja nie byłam. Fotograf kolorków nam dodał farbką. Igiełki asparagusa machnął na zielono, usta państwu młodym przemalował na czerwono, policzki zaznaczył różowym, ale tylko jej. Obojgu narysował czarne brwi. - Dobrze nam było. On na kolei pracował, ja dzieci odchowałam do podstawówki, a potem do Jutrzenki na taśmę do pracy poszłam. Takie proste życie. Na chleb starczało i na wczasy jeździliśmy. Raz nawet w Bułgarii byliśmy. Piękne morze. Ciepłe takie. Teraz to doceniam, a wtedy... Zawsze mi było mało, taka pazerna na życie byłam. Chciałam mieć, więcej i lepiej niż inni. A to nie warto tak robić... Nie warto. W szafie na wysoki połysk w równych rzędach stoją błyszczące kryształy i dwie książki: "Pismo Święte" i "Słownik wyrazów obcych". - Od córki na święta dostałam. Przy krzyżówkach się przydaje. Tak rozrywka dla samotnych. Kiedyś mąż rozwiązywał. Ja wpisywałam hasła, a on mi dyktował. I zawsze był dumny, jak mnie pytał o coś, a ja nie wiedziałam. Stare dzieje. Widok przez okno pani Haliny jest piękny. Widać wieże kościołów, bezchmurne niebo i odnowioną kamienicę naprzeciwko. - Pięknie ją zrobili. Ja już chyba tego nie doczekam, że nasza taka ładna będzie. A pamiętam jak piękna była. Najpierw takie rzeźby pościągali, bo jak jedna się pokruszyła i na bruk spadła, to inne usunęli, że niby zagrożenie budowlane, ale kamienicy nie odnowili. Od pięćdziesięciu lat nic nie zrobili. Odnalazł się właściciel kamienicy. A pani Halinie grozi, że straci swoje okno, swoje miejsce na ziemi, swoje korzenie. - Chce nas stąd wykurzyć. Wszystkich starszych ludzi. Czynsze nam podwyższa, a my tu na kwaterunku siedzimy i tylko czynszami może nas złamać. Eksmisje zrobi i na bruku wylądujemy, a on mieszkania młodym z pieniędzmi wynajmie. Straszne czasy nastały, straszne czasy... Wiatr wywiał firankę na ulicę. Pani Halina biegnie ją poprawić. - No, znowu ta tam siedzi w oknie, nie ma co do roboty? - pokazuje sąsiadkę z naprzeciwka, tę co to ją ciągle krytykuje i na ulicy rozpowiada, że Halina ma w domu brudno i męża do grobu wpędziła, bo się zaharował na śmierć. - Poczekam aż ta tam się napatrzy, sama się powietrzę. Duchota jakaś dzisiaj jest, że aż serce boli. Parametry: – pojemność 330 ml – druk sublimacyjny pełny kolor, trwały i niewyczuwalny, fotograficznej jakości, z dobrym odwzorowaniem kolorów – pow. zadruku ok. 230 x 95 mm – klasa kubka A+ – kubek przeznaczony do mycia ręcznego oraz w zmywarceChcesz podarować ważnym Ci osobom niepowtarzalne gadżety?? Napisz do nas, a my zaprojektujemy dla Ciebie indywidualny projekt. krystianka 21 sierpnia 2013, 16:25 bylam dzis z dzieckiem w galerii i siadlam z nim zjesc jakies frytki ,siedzielismy tamj akies czas w pewnym momencie patrze a jakis wielki typ caly czas sie na mnie gapi ,przypakowany i temu drugiemu cos mowi ,tamten sie odwrocil ,ja udalam ze nie widze a on dalej sie ...chamsko patrzy ,nie wiem o co mu chodzilo ale nie wytrzymalam i poszlam bo czulam ze robie sie czerowna- typy wygladaly dosc groznie....mialyscie takie syt? Edytowany przez krystianka 21 sierpnia 2013, 16:26 Dołączył: 2013-06-08 Miasto: Liczba postów: 1112 21 sierpnia 2013, 18:53 ostatnio siedzialam na takim murku, jadłam loda, szło 2 facetów, jeden z nich tak centralnie się parzył, nie spuszczał wzroku, głowa w moją stronę cały czas, aż nie zniknął za zakrętem, nie powiem, że gorąco mi się nie zrobiło ;)) uuuuu!!! Jeszcze z lodem!!! Ach Ty prowokatorko Dołączył: 2011-01-21 Miasto: Katowice Liczba postów: 392 21 sierpnia 2013, 20:15 czasem w duzych centrach handlowych chodza tacy faceci i obserwują ludzi a potem okradają i nawet nie wiesz kiedy- a portfela juz nie ma... Dołączył: 2013-07-12 Miasto: Dobra Liczba postów: 112 21 sierpnia 2013, 20:47 O nie raz miałam. Albo się jakieś dziewczyny przypatrywały (przy okazji coś mówiąc) albo osobno jakieś osoby np. stoję na przejściu a baba metr ode mnie, mierzy mnie od góry do dołu bez wstydu mimo że widzi że się na nią gapię albo faceci bezwstydnie, perfidnie sobie patrzą jak mam np sukienkę. Na ogół odwracam wzrok żeby się od tego odciąć albo stoję jakbym nic nie widziała, ale jak czasem mnie ktoś wkurzy to się znacząco spojrzę - zrobię minę w stylu "i co sie gapisz wieśniaro/wieśniaku?" i wtedy się peszą (bitwa na spojrzenia). Kiedyś będę na tyle odważna by mówić ludziom wprost czego tak szukają we mnie i ostrzegać żeby im czasem gały od tego wpatrywania się nie wypadły A co do tych typków może po protu oceniali ciebie i twój wygląd. Polacy mają to do siebie że lubią się gdzieś rozsiąść z drugą osobą albo jakąś grupką i każdego obgadywać/oceniać wygląd itd. Pewnie tam toczyli zażartą konwersację na temat tego czy jesteś fajną duperą czy też nie Edytowany przez uzytkowniczka00 21 sierpnia 2013, 20:53 Dołączył: 2013-06-04 Miasto: Mikołów Liczba postów: 3996 21 sierpnia 2013, 21:22 Gdy ktoś zawzięcie mi się przygląda to i ja zawzięcie się na niego patrzę, a co się będę!- a jak już widzę, że ktoś mnie bezczelnie obgaduje to się szyderczo uśmiecham. Dołączył: 2007-04-09 Miasto: Tu Liczba postów: 24677 21 sierpnia 2013, 21:31 ale co to kogo obchodzi, że ktoś na ciebie patrzyl Dołączył: 2011-07-13 Miasto: Liczba postów: 371 21 sierpnia 2013, 21:43 ja nie cierpie jak sie ktos na mnie gapi dłuzsza chwile..... czuje sie głupio, niepewnie i tez uciekam!;p akillegne 21 sierpnia 2013, 21:51 ooo, pamiętam jak mój kolega z klasy, który jest homoseksualistą siedział przede mną w ławce, po chwili odwrócił się i zawiesił się wzrokiem na moich cyckach. To wyglądało tak, jakby o czymś rozmyślał i nie docierało do niego, w jakim świecie żyje, ale do cholery czemu się odwrócił i gapi mi się na klatę z odległości 1 metra . Trwało to dobre kilkadziesiąt sekund, które dla mnie były wiecznością aż w końcu odchrząknęłam a on powrócił na Ziemię i się ode mnie odwrócił. A tego, że ktoś się na mnie patrzy z odległości najczęściej nawet nie zauważam. W przeciwieństwie do mojego chłopaka, który mnie uświadomił, że często nawet faceci idący ze swoimi dziewczynami obczajają mnie z góry na dół. Wolę na to nie zwracać uwagi. Ostatnio widziałam, jak jakiś facet pokazywał mnie swojemu koledze i zwiałam cichaczem za filar. Nie lubię